Kilka słów o sobie

Kiedyś nosiłem długie włosy, koraliki i rzemyki na rękach i szyi, ubierałem się w dzwony, goliłem brodę (jak zaczęła rosnąć ;)) i słuchałem ciężkiej muzyki (nadal słucham:)). Stąd mój wygląd niektórym osobnikom (pozdro Marko) kojarzył się z Indianinem :) Dlatego zaczęli wołać na mnie Indian. Przyczyniła się do tego również moja druga ksywka - Janek - i wyszło coś ciekawego - Indjanek :) Tyle o moich ksywkach. Co do mojego 'image'... Niestety... Dałem się ponieść prądowi rzeki, w której toną cywilizowani, "dobrze ułożeni ludzie"... Obciąłem włosy, rzemyki i korale schowałem do pudła z pamiątkami (warkocz też został) i przybrałem maskę zwykłego szaraczka... Prezentowanie swojego wnętrza na zewnątrz przestało mnie bawić... Teraz wystarczy, że czuję to w sobie. Jedynym akcentem wyzwalającym moje uczucia będzie... Piękny kształt motocykla i warkot jego serca pośród zielonego krajobrazu wszelakiej maści na tle zachodzącego słońca...

Motocykle: Kocham chopper'y... Za ich wyraz wolności, charakteru i niepowtarzalności. Uzewnętrzniają w pewien sposób indywidualizm, odmienność od normy i agresję nie czyniąc nikomu szkody...  Chopper'a utożsamiam z narowistym rumakiem, okiełznanym tylko przez jego jeźdźca, z którym stanowi nierozerwalną jedność. I choć czasem myślałem, że na starość dosiadać będę jakiegoś cruiser'a, to jednak czuję, że będę aż do sędziwego wieku ujeżdżał tylko jeden typ motocykla... I będzie to chopper. To on będzie obrazował charakter mojej duszy, z którym na codzień trzeba się kryć wśród kulturalnego, cywilizowanego społeczeństwa...

Muza: Led Zeppelin, Pink Floyd, Deep Purple, The Doors, Black Sabbath, Budgie, Procol Harum, Jimi Hendrix, Nazareth, King Crimson, AC/DC, ZZ Top, Queen - to wszystko wsiąkało we mnie od małego, kiedy jako gnojek wracałem po szkole do domciu, a Tata szykował obiadek molestując sąsiadów niezłą dawką decybeli :) Ukochany Dżem, TSA, Turbo, Perfect... Przesiąkłem klimatem i zakochałem się w ciężkiej muzyce :) Zespoły, które wymieniłem to mój piedestał dobrego starego rock'a i metalu. Im bardziej dojrzewałem i docierałem do nagrań innych zespołów w mojej płytotece zaczęło pojawiać się coraz więcej przeróżnych zespołów grających ciężką muzę różnej odmiany zaczynając od Iced Earth, przez Metallica, Marilyn Manson, Nine Inch Nails, Angel Dust, Nirvana, Pearl Jam, Iron Maiden, Guns'n Roses, Frank Zappa, Manowar, Motorhead, Def Leppard, Helloween, Pain of Salvation, 69 Eyes itd... Z polskich kapel wpadło jeszcze do ucha: Kult, Pidżama Porno, Oddział zamknięty, SBB, Exodus, Republika, Lady Pank, KAT, Closterkeller... Przewinęło się tego na prawdę dużo, ale dzięki temu dojrzałem do poglądu, że stara dobra muza z lat '70 - '80 nigdy się nie zestarzeje i nic lepszego już nie usłyszę... Lubię także od czasu do czasu posłuchać czegoś z klasyki - Mozart, Vivaldi, Czajkowski, Chopin, Strauss, Bach, Beethoven, Liszt, Telemann, Grieg, Berlioz, Debussy, Haydn, Verdi, Ravel, Pagganini, Wagner. To tyle z pamięci. Wystarczy, żeby troszkę podrażnić ucho :) Degustację Jazz'em, Soul'em i klasycznym Blues'em przeprowadzam w chwilach ogólnego zmęczenia ciężkim graniem :) Marvin Gaye, Four Tops, Groover Washington, Oscar Peterson, Erroll Garner, Norman Brown, Blossom Dearie, Herbie Hancock, Glenn Miller, Billie Holiday, Sarah Vaughan, Pat Metheny...

Słomiane zapały: 5 lat Kyokushin Kai z początku traktowane jako zabawa, później dużo poważniej (zająłem nawet 4 miejsce w zawodach w Kata), z czasem przestałem rozumieć po co to wszystko i zapał do treningów wygasł... Wspinaczka skałkowa. Od małego jeździliśmy z rodzicami na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Tam spędzałem całe dnie bawiąc się w Indian i Cowboy'sów z moim Bratem :) Wspinaliśmy się po skałkach i łyknąłem bakcyla. Tata zaczął kupować po trochu różnego sprzętu asekuracyjnego w obawie o nasze życie i tak się to zaczęło. Teraz odkąd mam Junaka, skałki zeszły na dalszy plan. Wakacje spędzałem tylko nad remontem motocykla, a wspinanie czasami uprawiałem na sztucznej ściance wspinaczkowej Politechniki Śląskiej. Grałem trochę na klawiszach... 5 lat. Teraz od paru lat molestuję 6 strun w pięknym akustyku Hohner'a. Lubię od czasu do czasu pograć coś tylko dla siebie, dla własnej satysfakcji... Lubię też zrobić dobrą fotkę (to także przejąłem po Ojcu, który jest świetnym fotografem/fotografikiem i kocha to co robi :)). Efekty możecie zobaczyć na mojej stronie :) Myślę, że niektóre zdjęcia mogą (powinny) coś o mnie powiedzieć. Od wielu lat, dzięki moim rodzicom, jeżdżę w Tatry. Zdeptałem w nich wielokrotnie wszystkie szlaki i szczyty. Jest to drugie miejsce obok siodła motocykla, w którym można poczuć wolność, w którym można zajrzeć w głąb siebie, miejsce oddalone od wszelkich trosk i problemów życia codziennego. Ostoja spokoju i refleksji... Najbardziej lubię szlaki położone w wysokich partiach  Tatr (np. Orla Perć). Surowe głazy i percie wymagające od człowieka ekstremum sił, uwagi i dyscypliny... Jednocześnie uświadamiają nam jak kruchą istotą jesteśmy.

Kocham, lubię, szanuję: Sylwię - moją drugą wierną połowę, z którą dzielę życie, Tatry, Silag-Junaka, motocykle, muzykę, brzmienie gitary i samą grę na niej, dobrą książkę, film, dobre piwo, dobry humor, ciekawych , pozytywnie nastawionych ludzi, zwierzaki... pizzę i frytki :) Słońce, bezchmurne niebo nocą, lasy... Wioski... Łąki... Warkot silnika.... Wiatr we włosach... Wolność... Niezależność...

Lektury: Dobre przygodówki (May, Szklarski, Baldhead, Bahdaj, Chmielewska), fajne thriller'y w stylu King'a, lektury dla umysłu w stylu Paulo Coelho itp. Generalnie czytam od czasu do czasu, żeby się choć trochę odchamić :) A zaczęło się przez to, że Mama jest bibliotekarką z zamiłowania do książek :) Niestety mam bardzo słabą pamięć do tytułów i nazwisk...
A szkoda.

 

Szerokiej drogi!
Indian.