Historia Silag'a... Z duszą Junaka...
 


Rok 2000
 

thumbs/26.jpg
(galeria)

...Zaczynamy...

W 2000 roku, po kilkumiesięcznych poszukiwaniach, kupiliśmy z Ojcem i Bratem naszego pierwszego Junaka. Komplet stanowiła rama na kołach, pudło z blachami i silnik - niby po remoncie - jak się później okazało w silniku zagościł się jakiś grzyb, a jego stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia (np. totalnie zniszczone łożyska na wale...).

Całość miała być czymś na kształt chopper'a. Niestety. Jego właściciel nie bardzo sobie dawał radę z wcieleniem swojego projektu w życie, więc pozostałości po swojej nieudolnej próbie przekazał za parę groszy następcom. Nam! Zaczęło się! Zero pojęcia o mechanice. Zero kontaktu z tego typu remontami, brak jakiejkolwiek wiedzy na temat mechaniki Junaka... Zloty, bazary, zbieranie informacji, materiałów serwisowych, wiedzy, narzędzi, znajomości. Brak zaplecza w postaci solidnych narzędzi serwisowych, miejsca pracy (za warsztat służyła nam ciasna piwnica w bloku i kuchnia Mamy).

Ale były gorące chęci i zapał, zwłaszcza Ojca, który dosiadał Junaka Dziadka za dzieciństwa. Z tych miłych wspomnień wzięła się jego inicjatywa. Robota ruszyła. Grzebanie, brud, tony smaru i różnej maści płynów... Nie powiem żeby mi się od początku podobało... Raczej nie poczułem klimatu... Zniechęcały mnie warunki w jakich musieliśmy pracować oraz brak narzędzi i nasza z tego powodu bezradność. Również sam stan zniszczonego oryginalnego motocykla, z którego próbowano zrobić chopper'a był nie lada wyzwaniem, aby dokończyć to co zaczął nasz poprzednik... Ojciec z Bratem bardzo się przykładali i włożyli mnóstwo pracy w ten motocykl...

Rok później trafił on prosto w moje ręce po tym jak Brat kupił sobie Junaka w wersji "original". Zajął się remontem własnego motocykla. Ojciec stracił do mnie cierpliwość i całego grata przejąłem ja... Do tej pory mi wypomina, ze oskubałem go z Janka... ;)))

Dwa lata później, gdy po wielu bojach Junak pierwszy raz pozwolił mi galopować na swoim grzbiecie połknąłem bakcyla!
 


Rok 2001-2003

4.jpg
(powiększ)

 

Po wielu bojach, rozczarowaniach, momentach zwątpienia i zniechęcenia motocykl powoli zaczyna nabierać kształtów. Silnik poraz pierwszy odpalił bez problemów co dało mi ogromnej motywacji i zapału do dalszej dłubaniny! Niepowtarzalny dźwięk tego czterotaktowego singla na pustym wydechu zapiera dech w piersiach... Można się w nim zakochać od pierwszego taktu. I tak było ze mną - ile razy go usłyszałem, chciałem więcej i więcej!

Pierwsza prymitywna przejażdżka na tym motocyklu uświadomiła mi, że związałem się z nim już na stałe... Wiedziałem już, że rodzi się coś nowego, innego i niepowtarzalnego. Ten motocykl nie opuścił fabryki. Stworzyły go marzenia, nieprzespane noce spędzone nad rozmyślaniami o dalszym rozwoju motocykla i praca. Dlatego postanowiłem, że mój Junak i jego wygląd będą zmierzać w innym kierunku. Będę go kształtował w taką sylwetkę i charakter w jakich się zakochałem...

A to zaledwie nieokrzesany jeszcze kawałek kamienia...

Zaczynamy rzeźbić...
 


Rok 2004

0908_164633X.jpg
(galeria)

3.jpg
(galeria)
 

Proste siodło - założenia były takie, że motocykl będzie "solo". Kolor? Miał być czarny. Ale prawie 2/3 motocykli jest tego koloru. Chciałem mieć coś innego... Wybór padł na wiśnię. Sklompletowałem już większość potrzebnych części aby motocykl mógł przypominać zarys tego co chciałem osiągnąć. Błotnik HD, kierownik Virago 535, tył 15''/140/90, przód 19''/3,25. Silnik sprawuje się bez zarzutów, instalacja elektryczna pociągnięta, wszystko gotowe do pierwszej rejestracji... Niestety dowód rejestracyjny kupiony przeze mnie razem z motocyklem mówił coś innego... Przed oczami stanęła czarna wizja niemożności zarejestrowania Junaka... Kolejne rozczarowanie, kłody pod nogi... Ale to tylko zaostrzyło zapał! Zaczęła się trwająca ponad rok czasu nagonka na Wydział Komunikacji!
Sylwia polubiła Junaka i pogodziła się z tym, że część czasu poświęcam pracy przy nim. Gdy nadarzała się okazja, sama starała się pomóc, tak jak tylko umiała :) Zmotywowała mnie też silnie do pomyślenia nad innym siodłem - takim, które pomieściłoby kierowcę z pasażerką :)


Rok 2005

IMG_1330.JPG
(galeria)

IMG_4402.JPG
(galeria)

IMG_5657.JPG
(galeria)


(galeria)

Ponad roczna nagonka na Wydział Komunikacji zaowocowała wydaniem tymczasowego dowodu rejestracyjnego i skierowaniem do stacji diagnostycznej celem odbycia badania technicznego motocykla! Dnia 27 grudnia roku 2004 motocykla przeszedł przegląd techniczny i został w końcu zarejestrowany! Teraz można było zacząć snuć kolejne plany rozbudowy motocykla.

W styczniu anomalia pogodowe nam sprzyjały, toteż nie omieszkaliśmy z Bratem z tego skorzystać. Po nosach nam się lało, ale jak to się ma do galopowania na leciwym czterosuwie po bezkresnych drogach... Była to o tyle niesamowita jazda, że tym razem Junak był pierwszy raz legalnie poruszającym się pojazdem po drogach publicznych :) Dlatego żadna pogoda by nas nie zniechęciła do jazdy!

 

Plany z "solo" pod wpływem sugestii mojej partnerki uległy diametralnej zmianie. Junak zyskał siodło dwuosobowe. Wyszło mu to na lepsze :)

W dalszym ciągu martwi coraz częstsze pojawianie się sporych ilości oleju na głowicy... Wycieki są tak duże, że podejrzewam pęknięcie osłony popychaczy zaworów w głowicy.

Reszta działa bez zarzutów. Jedynie dziwi praca sprzęgła, a objawy raczej nie dają podstaw aby sądzić, że sprzęgło puchnie... Linka też aż tak nie może się wyciągać. Czyżby coś się rozkręcało? Ale to niemożliwe z lewym gwintem...Okazuje się, że w Junaku wszystko jest możliwe...

Na pierwszej dłuższej wyprawie poza miasto okazało się, że mojemu Junakowi zaczęła się wydłużać linka sprzęgłowa... Stwierdziliśmy, że sprzęgło "puchnie", podciągnęliśmy linkę i tak to zostało... Podczas kolejnych wyjazdów linka sprzęgłowa zdawała się ciągle wydłużać... Ale, zamiast grzebać chciało się jeździć - i to się w niedługim czasie zemściło...

 

Spore ilości oleju na głowicy spędzały mi sen z powiek. Byłem przekonany, ze pękła jedna z osłon lasek popychaczy... Kto miał styczność z Junakiem wie na pewno jaki problem stanowi naprawa tej części głowicy... Bez prasy hydraulicznej i dobrego fachowca się nie obejdzie. Na szczęście po dokładniejszych oględzinach znalazłem przyczynę gdzie indziej! Uszczelnienie studni prądnicy oraz pierścień Simmer'a w napędzie alternatora zużyły się i olej zaczął przedostawać się do studni, skąd pasek klinowy wyrzucał go wprost na głowicę. Usterka została szybko poprawiona, simmering wymieniony i w końcu mogłem przestać wstydzić się wyglądu silnika przy każdym postoju wśród ludzi. A obserwatorów Junak przyciąga zawsze i wszędzie :)

Silnik suchy, czysty i nie "kapie"!!

 

Kolejne kilkaset kilometrów... Obawy o sprzęgło sięgają zenitu! No i stało się. Niby "spuchło". Jakoś dojechaliśmy, ale następnego dnia stan sprzęgła się nie poprawił - nie sklęsło...

Przy dalszej jeździe sprzęgła w końcu brakło w trasie! I tak na czwartym biegu wracaliśmy razem z moją narzeczoną do domu... Przy pierwszym skrzyżowaniu ze znakiem STOP motocykl zgasł i pozostał nam tylko hol...W domu okazało się, że pokrywka grzybka sprzęgła z lewym gwintem wykręciła się i zaklinowała o dekiel silnika! Tylko dzięki temu Junak wiózł nas jeszcze kilkanaście kilometrów do domu! Przetopiony na krawędzi gwint pokrywki potraktowałem pilnikami, pokrywkę solidnie dokręciłem, zalałem świeży olej i motocykl hula dalej aż żal z niego zsiadać! Ustały także nieprzyjemne wibracje odczuwalne przy średnich obrotach na kierownicy. Teraz jazda z częstą zmianą biegów to żadne akrobacje - czysta przyjemność :)

 

Wcieliłem również w życie nową koncepcję przeinaczenia wyglądu "przodu" - agresywniejsza sylwetka zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu :) Wykonałem nowe mocowanie lampy i kierunkowskazów. Podniosłem nieco zbiornik paliwa. Zrezygnowałem także zupełnie z licznika konwencjonalnego na rzecz licznika rowerowego, który zdaje egzamin w 100% dając jednocześnie parę dodatkowych przydatnych opcji. Usunięcie starego licznika odchudziło ładnie "przód". Na rzeźbienie czeka jeszcze przedni błotnik, którego mój poprzednik w dziwny sposób potraktował laubzegą i w tej postaci dochował się on do tej pory.

 

Do Junaka przytroczyłem także skromne sakwy, aby odciążyć plecy mojej pasażerki wożącej na wycieczkach "skromny" plecaczek pełen potrzebnych w trasie narzędzi :)
 


Zima 2006/2007


(galeria)
 

Od listopada do marca prawie dzień w dzień siedziałem w lodowatym, nie ogrzewanym garażu 2.5x2 m... Rozpoczęła się walka z wiatrakami - totalna przebudowa motocykla prowadząca do kompletnej zmiany linii motocykla. Kliknij w miniaturę obok i poczytaj o tym co się zmieniło :)

 


Rok 2008



 

Rozpoczynam kolejny śmigalny sezon bez żadnych niespodzianek. Rzetelnie przeprowadzony remont zimą na przełomie 2006/2007 odwdzięcza się spokojną bezstresową jazdą. Silnik bez problemu kręci 70 km/h na III biegu, na IV blisko 120 km/h. Nikt mi nie powie, że kiepsko jak na 43 letniego Junaka! :) W między czasie kolejne zmiany kosmetyczne. Starą lampę zastąpiłem mniejszą, ale dłuższą łezką, w której kryje się dla ozdoby klasyczny licznik. Kierownica prosta na słupkach, dwa różne siodła - podwójne i solo... Dojrzałem także do pewnego designu (kolejny raz za namową mojej połowicy :)) Chopper powinien być pomalowany nietypowo, oryginalnie, inaczej, wyraziście, stylowo, charakterystycznie tylko dla tego jedynego egzemplarza. Aerografy, szparunki itd. Jeśli cię na to nie stać (mnie póki co nie stać) to barwa czarna najlepiej i najtaniej odda charakter choppera. Zimny, tajemniczy, wysublimowany, drapieżny. Do tej właśnie koncepcji dojrzewałem lat kilka :) Jak najmniej zbędnego chromu (to nie błyskotka na wystawie H&M czy innego Orsay'a) i jak najwięcej głębokiej czerni. Jeśliby do tego dodać delikatne szare aerografy...
Czas pokaże.
Niestety, jak bardzo kocham OldSchool'owy styl customingu, tak tym razem jego założenia przegrały z obawą o bezpieczeństwo na naszych polskich drogach. Po kilku latach jazdy przekonałem się, że bez porządnego hamulca przedniego coraz trudniej porusza się motocyklem między wariatami na naszych zatłoczonych drogach (o dziurach nie ma co wspominać, prawda?).
Silag w końcu doczekał się porządnego hamulca tarczowego na niezawodnym zacisku z poczciwej MZ i równie niezawodnej pompce Nissin.
 


Wszystkie zdjęcia są własnością autora i podlegają pod ustawę o ochronie praw autorskich.
Ustawa (Dz. U. Nr 53 poz. 637) z dnia 7 lipca 2000 r.

 
kontakt:
Księga gości

Zgłoś uwagi jeśli widzisz usterki lub nie zgadzasz się z treściami zawartymi na tej stronie

Ostatnia aktualizacja: 23.01.08
Stronę założono 1.02.05